Romwell Krass Jr.

Z Biblioteki Ossus, polskiej encyklopedii ''Gwiezdnych wojen''.
Romwell Krass Jr.
Rasa: Człowiek
Kolor włosów: Ciemne
Przynależność: Imperium Galaktyczne
Profesja: Oficer IBB




Romwell Krass Jr był oficerem IBB, który razem z rodziną zamieszkiwał na niewielkim księżycu, gdzie równolegle zajmował się nadzorowaniem imperialnego więzienia. W roku 5 ABY jego bliscy zginęli w trakcie ataku Nowej Republiki, która zbombardowała jego domostwo. Po wszystkim szukał sprawców całego zajścia, lecz dotarł jedynie na Takodanę, gdzie zaatakował dwójkę przypadkowych republikańskich pilotów. Zaatakował ich, za co finalnie właścicielka lokalu, Maz Kanata, zamknęła go w celi. Kiedy się ocknął, poznała jego motywy i wypuściła wolno, zakazując wstępu do jej zamku.

Biografia

W trakcie galaktycznej wojny domowej Romwell był zatrudniony jako oficer IBB. Stacjonował on na hyboreańskim księżycu, gdzie pełnił rolę nadzorcy miejscowego więzienia. Mieszkał w pobliskim budynku razem z rodziną: żoną Yileen Krass, synem Qarwellem Krassem i ojcem Romwellem Krassem Sr. W trakcie swojej służby zdobył wielu przyjaciół, których po części udało mu się ściągnąć do pracy przy więzieniu, która była lekka i przyjemna. W roku 5 ABY na miejsce wysłano wojska Nowej Republiki, które w trakcie ataku zniszczyły jego domostwo, zabiły rodzinę i znajomych oraz przejęły więzienie. Romwell Jr. zdołał jednak uciec na pokładzie jednego ze statków kosmicznych, po czym skontaktował się z dowództwem na Coruscant. Okazało się, że ich biuro jest oblężone, więc obiecał przybycie z pomocą. Nie dotrzymał jednak słowa i zamiast tego rozpaczał nad stratą rodziny. W końcu udał się do zamku Maz Kanaty, gdzie szukał informacji na temat osoby, która wydała rozkaz zrównania całej osady z ziemią. Kiedy się już upił, zauważył po drugiej stronie budynku dwóch pilotów Nowej Republiki. Postanowił wymierzyć sprawiedliwość i pochwycił kubek z piwem, po czym podszedł do rebeliantów i zrzucił jednego z nich ze stołka. W odpowiedzi jego towarzyszka uderzyła Romwella w twarz, a następnie leżący na ziemi pilot pociągnął go za nogę, w efekcie przewracając. Kiedy dookoła z nich zebrał się tłum gapiów, rebeliant rzucił się na Krassa, lecz ten odepchnął go na pobliski stół. Nagle tłum ucichł, a z między klientów wyłonił się droid strażniczy. Zapowiedział on, że za złamanie zasad zamku będzie czekać ich kara, lecz Krass nie zamierzał się poddać i przymierzał się do zaatakowania droida. Ten był jednak szybszy i poraził Romwella ładunkiem elektrycznym, przez co mężczyzna zemdlał.

Kiedy się obudził, leżał w łóżku zamknięty w celi. Podszedł do okienka umieszczonego w drzwiach i zaczął wołać o pomoc. Odezwał się do niego rebeliant, który był zamknięty w celi obok. Ostrzegł go, że złamali jedyną panującą w zamku zasadę, która zakazywała bicia się, więc teraz muszą za to zapłacić. Zapytał, czemu ten go zaatakował, na co Krass wytrzeźwiały wyjaśnił, że jego ludzie są winni śmierci jego rodziny. Pilot odpowiedział, iż jest mu przykro w związku z tą sytuacją, lecz w wojnie nie można liczyć na precyzję, a to przecież Imperium Galaktyczne wysadziło całą planetę. Romwell stwierdził, że on sam na to nie zezwolił, na co ten odpowiedział mu to samo w kwestii jego rodziny. Nagle uciszyła ich sama Maz Kanata, na której widok pilot zaczął przepraszać i tłumaczyć, że gdyby Romwell się na niego nie rzucił, to nie doszłoby do bójki, nazywając przy okazji napastnika barbarzyńcą. Na te słowa Krass uznał za barbarzyńców jego rebelianckich kolegów, lecz po chwili Maz ponownie ich uciszyła. Usiadła przy celi imperialnego oficera i poprosiła, aby podszedł bliżej, gdyż chce mu się przyjrzeć. Kiedy ten pochylił się nad kratami, Kanata spojrzała na niego i ujrzała w jego oczach ból i stratę, które ten zadawał także innym. Doradziła mu, aby nie wracał więcej do jej lokalu, i aby nie dzielił się swoim smutkiem z resztą galaktyki, gdyż nie da mu to ukojenia. Następnie otworzyła drzwi od jego celi i powiedziała, że może iść. Zapowiedziała, iż uwolni także rebelianta, ale dopiero kiedy zobaczy statek Krassa na niebie. Mężczyzna zrobił o co go poproszono i wkrótce odleciał z Takodany.

Źródła