Bell Zettifar

Z Biblioteki Ossus, polskiej encyklopedii ''Gwiezdnych wojen''.
Być może w archiwach są braki.

Ten artykuł wymaga poszerzenia.


Prosimy, rozbuduj go, korzystając z zaleceń edycyjnych
Ten artykuł wymaga poszerzenia o: Wielka Republika: Burza nadciąga, The High Republic: Trail of Shadows, The High Republic: The Fallen Star i The High Republic 15: Jedi's End, Part V.

Bell Zettifar
Data i miejsce narodzin: Około 250 BBY[1]
Rasa: Człowiek[1]
Kolor włosów: Ciemnobrązowe[1]
Kolor skóry: Ciemna[1]
Przynależność:
Profesja: Padawan[1]




Bell Zettifar był człowiekiem wrażliwym na Moc. W młodym wieku trafił do Zakonu Jedi, gdzie jego mistrzem został Loden Greatstorm. Większość szkolenia spędził w placówce Jedi na Elphronie. Podczas Wielkiej Katastrofy Jedi z krążownika Third Horizon przybyli na pomoc układowi Hetzal, któremu zagrażały szczątki statku Legacy Run. Bell wraz z Lodenem udał się na planetę Hetzal Prime, gdzie pomógł mieszkańcom dostać się na statek, by ci mogli polecieć w bezpieczne miejsce. W międzyczasie zmierzył się z najemnikami, którzy zaatakowali tłum uchodźców. Następnie wszyscy Jedi w układzie i z poza niego zjednoczyli się w Mocy i wspólnie zapobiegli katastrofie, zmieniając kurs jednego z odłamków Legacy Run, dzięki czemu nie wleciał on w gwiazdę i nie spowodował wybuchu układu. W dalszej kolejności Zettifar i jego mistrz wrócili na Elphronę, gdzie Nihilowie porwali rodzinę Blythe'ów. Jedi natychmiast wyruszyli z pomocą i wkrótce uratowali Erikę Blythe, a gdy rozpoczął się pościg powietrzny, Bell wyskoczył z vectora i ocalił wyrzuconą z pokładu Bailen Blythe. Po tym jak Loden i Indeera Stokes wlecieli w przestrzeń kosmiczną zjawiła się flota Lourny Dee. Stokes udało się uratować Ronna Blythe'a, a Loden próbował pomóc Ottohowi, lecz oboje zostali pojmani i przeniesieni na Gaze Electric. Tam Marchion Ro zabił górnika, a Greatstorma uwięził. W tym czasie Bell, Żarka i pozostali Jedi z placówki na Elphronie uczestniczyli w otwarciu Latarni Gwiezdny Blask. W roku 231 BBY padawan wylądował w stoczniach Cyclora, gdzie wraz ze swoją nową mistrzynią Indeerą wykonywali zadania powierzone im przez Radę. W dzień odlotu Innovatora Nihilowie zaatakowali stocznie w celu zniszczenia statku. Jedi wraz z Cyclorianami odpierali atak powietrzny, lecz podczas starcia Bell Zettifar został ranny w wyniku przebicia się harpuna przez vectora wystrzelonego z chmurostatku piratów. Pomimo ogromnego bólu padawanowi z pomocą Indeery udało się zniszczyć statek Nihilów. Chwilę później, stracił przytomność.

Biografia

Wczesne życie

Jedi nigdy nie może polegać na samych tylko zmysłach. Moc wskaże ci drogę.
Loden Greatstorm do Bella Zettifara podczas pierwszego wspólnego treningu.[2]

Bell Zettifar urodził się około roku 250 BBY jako wrażliwy na Moc człowiek i został przyjęty w szeregi Zakonu Jedi.[1] Pierwszy miecz świetlny zbudował na pokładzie Crucible pod okiem profesora Huyanga. W roku 235 BBY jego mistrzem został Twi'lek Loden Greatstorm, z którym został przydzielony do placówki Jedi na Elphronie. Pierwsze dwa dni jako uczeń Lodena Bell spędził na medytacji, przygotowując swój umysł do nauki. Padawan bardzo się rozczarował, gdy usłyszał, że będzie trenował ze zdalniakami. Liczył na nowe wyzwania, a nie powtarzanie do znudzenia tych samych lekcji. Zamierzał pokazać Twi'lekowi, na co go stać i zmiażdżyć droida Mocą. Mistrz zaprowadził go na główną sale treningową placówki, gdzie znajdowała się ponad setka zdalniaków. Następnie związał chłopakowi oczy i uszy wstążką, która uniemożliwiała mu usłyszenie i zobaczenie czegokolwiek. Powiedział, by zdał się na Moc. Bell był ogromnie zaskoczony obrotem spraw, lecz podjął się wyzwania. W Mocy czuł wibracje silników zdalniaków, które chwile później na niego ruszyły. Zettifar zaczął wirować przecinając mieczem świetlnym każdego z nich, zanim zdążyły wystrzelić. Loden był bardzo zaskoczony obraną przez padawana taktyką. Stwierdził, że to była lekcja dla nich obydwu.[2]

Wielka Katastrofa

W roku 232 BBY frachtowiec Legacy Run na trasie nadprzestrzennej napotkał statek kosmiczny Nihilów. Tuż przed zderzeniem kapitan Hedda Casset zamknęła grodzie, a następnie części rozbitego frachtowca wyszły z nadprzestrzeni między innymi w układach Hetzal i Ab Dalis. Anomalie mogły trafić w zamieszkałe ciała niebieskie, stacje kosmiczne, satelity lub statki, co, biorąc pod uwagę ich wielkość oraz prędkość, naraziłoby wiele istot na ogromne niebezpieczeństwo. Technik skanowania w układzie Hetzal Merven Getter, zauważywszy szczątki, wysłał ogólnoukładowy komunikat alarmowy. Gdy minister Zeffren Ecka się o tym dowiedział wydał rozkaz do ewakuacji całego układu. Następnie przesłał sygnał na inne planety Zewnętrznych Rubieży, a niedługo później Keven Tarr odebrał wiadomość od rycerzy Jedi na pokładzie Third Horizon, którzy lecieli do nich z odsieczą.[1]

Uchodźcy z Hetzal Prime

Ale to cała planeta! Skąd mamy wiedzieć, gdzie...
Ty mi to powiedz, mój drogi. Znajdź miejsce, w które powinniśmy się udać.
— Bell i Loden w drodze na Hetzal Prime.[1]

Delegacja Jedi z pokładu krążownika została podzielona na grupy operacyjne i poszczególne vectory skierowano do różnych punktów w całym układzie. Bella Zettifara wraz z Lodenem Greatstormem wysłano na Hetzal Prime, dokąd udali się na pokładzie myśliwca, którego Bell nazywał Novą. Ich misja była bardzo nieokreślona, choć niezwykle ważna - nieść pomoc. W drodze na planetę padawan nie wiedział, w jakim miejscu powinni wylądować, więc dostał od swojego mistrza zadanie, które polegało na wyczuciu istot potrzebujących pomocy. Bell zanurzył się w Moc, by poszukać połączenia z innymi formami życia. Wyczuł silny konflikt i pokierował pilotującym vectora Lodenem. Gdy znaleźli się nad celem, Twi'lek położył ich statek na skrzydło, aby mogli przyjrzeć się sytuacji w dole. Około stu metrów pod nimi wznosiła się rezydencja, której mury otaczał tłum skupiony wokół bram. Na terenie kompleksu dokował sporych rozmiarów luksusowy jacht. Mógłby pomieścić i uratować wiele istot, zabierając je z daleka od planety i niebezpieczeństwa ze strony szczątków Legacy Run. Jednak na murach pełnili wartę uzbrojeni strażnicy, którzy nie mieli zamiaru nikogo wpuścić na teren rezydencji, o pokładzie statku nie wspominając. Na oczach Bella z okolic bramy w stronę zgromadzonych poszybowała blasterowa błyskawica - strzał ostrzegawczy. Świadomi tego, że ostrzeżenia mogą się bardzo szybko skończyć, Jedi wyskoczyli z kokpitu vectora na ratunek bezbronnym. Podczas lotu ku planecie Bell nie umiał dostatecznie się skoncentrować i spowolnić upadku z pomocą Mocy, aby mógł bezpiecznie wylądować. Bell był pewny nadchodzącej śmierci. Ta jednak nie nadeszła dzięki mistrzowi Lodenowi, który zdołał złapać padawana tuż nad ziemią. Następnie Twi'lek oświadczył uczniowi, iż ten musi więcej ćwiczyć, czym zajmą się po powrocie na Coruscant, gdzie potrenują spadanie z najwyższych superwieżowców.[1]

Loden podszedł do najbliższej grupki osób, by dowiedzieć się, co się dzieje. Wytłumaczono mu, iż jacht - jedyny statek, który jeszcze nie odleciał z planety - należy do bogatej rodziny Ranoraków, którzy pakują się w swojej rezydencji i płacą strażnikom, aby nie wpuszczali nikogo na ich teren. Jedi udali się w kierunku bram, gdzie Greatstormowi po chwili napiętej rozmowy udało się przekonać jednego ze strażników, aby otworzył przejście. Jedi postanowili upewnić się, że ewakuacja przebiega sprawnie, po czym popędzić z pomocą kolejnym potrzebującym. Jednak chwilę później usłyszeli krzyki i strzały z blasterów. Loden wskoczył na szczyt muru i wylądował obok kapitana gwardii osobistej Ranoraków. Bell zrobił to samo. Dostrzegli dwa dobrze uzbrojone śmigacze ostrzeliwujące zgromadzonych. Natychmiast włączyli miecze świetlne i pobiegli w kierunku mniej więcej dwudziestu najemników, którzy nie przestali strzelać do bezbronnych, torując sobie drogę do jachtu. Wielkie działa zamontowane na pojazdach obróciły się w stronę Jedi, po czym wypaliły. Bell i Loden odbili wszystkie zabójcze strzały oraz wzięli na cel śmigacze. Padawan zajął się tym po lewej, a mistrz po prawej; wybór był oczywisty - dzięki Mocy. Jedi zniszczyli działka, a obsługujący je najemnicy zginęli. Pozostali skorzystali z broni ręcznej i kontynuowali ostrzał. Jeden z nich użył granatu odłamkowego i wycelował w przerażony tłum. Loden wyciągnął dłoń i zmienił kierunek granatu, który wybuchł setki metrów nad głowami zgromadzonych. Następnie Jedi wylądowali na śmigaczach i rozbroili kolejnych najemników, lecz około ośmiu z nich zeskoczyło i skryło się w tłumie. Niespodziewanie strażnicy rezydencji Ranoraków zaczęli ostrzeliwać Jedi. Loden odbił jeden z pocisków, który zmierzał wprost ku głowie Bella, tym samym uratował mu życie. Niedługo potem rozpętała się regularna walka. Do najemników skrytych w tłumie dołączyli strażnicy i rozpoczęli ostrzał Jedi i uchodźców. Ci z nich, którzy byli uzbrojeni, zaczęli odpowiadać ogniem. Dodatkowo wszystko wskazywało na to, że jeden ze szczątków Legacy Run uderzył gdzieś w pobliżu. Nie mieli wiele czasu, a wszystkich tu zgromadzonych trzeba było zabrać daleko stąd. Loden poprosił Bella, aby go osłaniał, po czym wyłączył miecz świetlny i wyciągnął przed siebie dłoń. Po chwili z tłumu wystrzeliło w powietrze ośmiu pozostałych najemników. Wszyscy skierowali na nich wzrok, nikt już nie strzelał. Przestępcy wznosili się ku niebu, coraz wyżej, aż wreszcie spadli z krzykiem na ziemię. Tłum zaczął wiwatować, dziękując wojownikom Zakonu za ratunek. Następnie mistrz Greatstorm wyciągnął rękę z wyłączonym mieczem świetlnym w stronę bram, a gdy go włączył te runęły z hukiem, otwierając uchodźcom drogę do statku. Zrezygnowani strażnicy wpuścili zgromadzonych na teren rezydencji.[1]

Zbiornik tibanny

Wyczuwasz to, mistrzu? To mistrzyni Kriss na pokładzie Trzeciego Horytontu.
Tak. Coś jest nie w porządku.
— Rozmowa Bella z mistrzem po uratowaniu uchodźców.[1]

Chwila radości minęła, gdy Jedi wyczuli wyraźny niepokój mistrzyni Avar Kriss, która przewodziła działaniami ratunkowymi z pokładu Third Horizon. Wyczuła zakłócenie Mocy spowodowane przez jeden ze szczątków frachtowca. Keven Tarr odkrył, że część statku była wypełniona ciekłą tibanną i leciała w stronę słońca, które było gwiazdą typu R. Gdyby doszło do zderzenia, lotność substancji w połączeniu z wysoką temperaturą gwiazdy oraz jej unikatowym składem o wysokiej zawartości azotu doprowadziłaby do burzliwej reakcji łańcuchowej. Zaowocowałoby to gwałtownym wzrostem rozmiaru słońca, a jego promieniowanie stałoby się tak silne, że w okamgnieniu spaliłoby cały układ. Kriss postanowiła udać się na planetę, by wraz z innymi Jedi zapobiec katastrofie. Następnie z pomocą komunikatora przekazała im swoje zamiary. Jej plan polegał na połączeniu sił i skierowaniu zbiornika tibanny na nowy tor. Jedi odpowiedzieli na wezwanie, jednocząc się w Mocy i wspólnych wysiłkach. Zettifar oraz mistrz Greatstorm również dołączyli do pozostałych. Każdy użytkownik Mocy wyobrażał ją sobie w inny sposób - Bell tańczył w ogniu, a Loden z wiatrem. Avar ze wsparciem rycerzy Zakonu odnalazła zbiornik, lecz po chwili zgubiła go pośród wielu elementów przemieszczających się w układzie. Poprosiła o pomoc i Estala Maru odnalazł szczątek. Widzieli go wszyscy Jedi. Dziesiątki wojowników działały wspólnie niczym jeden organizm, wpływając na odłamek i próbując go przesunąć. Udało im się, lecz nie odsunęli tibanny wystarczająco daleko. Ponowili próbę, co niektórych Jedi kosztowało życie, lecz ostatecznie osiągnęli obrany cel i skierowali zbiornik na nowy tor.[1]

Na Elphronie

Po misji ratunkowej w układzie Hetzal kanclerz Lina Soh zarządziła blokadę szklaków nadprzestrzennych w obawie przed powtórzeniem się tragedii, która spotkała Legacy Run. Bell Zettifar i Loden Greatstorm byli zmuszeni powrócić na Elphronę, gdzie przebywali przed wyruszeniem na Latarnię Gwiezdny Blask na pokładzie Third Horizon, zamiast tak jak zamierzali udać się na Coruscant.[1]

Szkolenie w placówce

Musisz się tego nauczyć. Inaczej za którymś razem Loden naprawdę cię zabije.
Indeera Stokes do Bella Zettifara po jego nieudanej próbie opanowania kontrolowanego opadania.[1]

Kontynuowali szkolenie w pobliżu placówki Jedi, a Loden nie odpuścił Bellowi ćwiczeń nad spowolnieniem upadku. Widząc, że padawan nie zamierza skoczyć samodzielnie zepchnął go ze szczytu. Chwilę wcześniej Zettifar zachwycał się pięknym wschodem słońca i widokiem z urwiska. Po tym jak piąty raz wyjrzał za jego krawędź zamierzał powiedzieć mistrzowi, iż nie był tego dnia gotów na to konkretne ćwiczenie i wolałby poczytać o technikach manewru. Myśli Bella krążyły jak szalone zaledwie chwilę po tym, jak runął w dół. Wiedział, że sztuczka kontrolowanego opadania była osiągalna i Loden w niego wierzy, ale Rada Jedi nie byłaby zachwycona z zabójstwa własnego padawana. Zmusił się do tego, aby się skupić, odnaleźć w sobie Moc i wypełnić zadanie. Chłopak bez trudu wykonywał takie manewry w świątyni, gdy spadał z mniejszych wysokości na platformę repulsorową, która chroniła przed poważnymi obrażeniami. Spadając z urwiska, w obliczu perspektywy śmierci lub porządnego potłuczenia nie mógł sobie nawet przypomnieć wskazówek Greatstorma. Wiedział, że największym wyzwaniem tego zadania było ujarzmienie własnego strachu, czego nie potrafił zrobić. Poddał się, mając nadzieję na szybki i spokojny koniec. Chwilę później unosił się metr nad ziemią, a następnie upadł z impetem. To Indeera Stokes złapała go Mocą i pomogła mu wstać. Powiedziała, iż musi się tego nauczyć, bo w przeciwnym razie Loden naprawdę go zabije. U boku rycerz Jedi stała węglogarzyca Żarka - przedstawicielka tamtejszej fauny, której Bell nadał imię. Następnie Indeera pocieszyła Zettifara, że nie ma się czego wstydzić i żaden Jedi nie umie wszystkiego od razu, o czym zaprosiła Bella na potrawkę z dziewięciu jaj, którą zrobił Porter Engle. Wszyscy udali się ścieżką w kierunku placówki. Na miejscu Jedi stacjonujący na Elphronie pożywiali się popisowym daniem emerytowanego mistrza i rozmawiali o Latarni Gwiezdny Blask, która czekała na uroczyste otwarcie. Zettifar oznajmił, że na stacji kosmicznej bardzo podobała mu się strefa biosfer, w której goście mogli oglądać odtworzone środowisko naturalne różnych światów Zewnętrznych Rubieży. Loden zaproponował, aby chłopak poleciał z Indeerą na południową półkulę, by kupić próbkę essurtanium, którą Tholothianka zamierzała zbadać. Bell nie był zbyt chętny. Bał się, że Stokes wyrzuci go z kokpitu vectora, lecz wiedział, że nie ma sensu sprzeczać się ze swoim mistrzem, który planował pomóc górnikom z gniazdem chromomrówek. Z centralnej komnaty dobiegł niski gwizd. Greatstorm wdusił kontrolkę wbudowaną w blat stołu, by odebrać połączenie. W jadalni rozległ się pełen napięcia głos, który poinformował ich, że trzydzieści kilometrów na południowy zachód od Nadziei Ogdena zaatakowali Nihilowie. Ofiarą piratów została rodzina Blythe, która skontaktowała się z miasteczkiem prosząc o ratunek. Głos wyjaśnił, iż tamtejsze siły bezpieczeństwa nie zamierzają pomóc górnikom, a on sam monitorował ich kanał hobbistycznie i gdy usłyszał wiadomość stwierdził, że Jedi powinni wiedzieć. Wojownicy wyruszyli bez zwłoki.[1]

Atak Nihilów

Gospodarstwo Blythe'ów
Na światło! To Jedi!
Erika Blythe po dostrzeżeniu mieczy świetlnych Jedi, jadących z pomocą.[1]

Członkowie Zakonu wsiedli na pokład vanguarda, który był lądowym odpowiednikiem vectorów. Autoryzacja systemu uzbrojenia wymagała klucza w postaci miecza świetlnego, a wieloma kontrolkami można było sterować Mocą. Tholothianka wybrała najbardziej bezpośrednią drogę do punktu docelowego, prowadzącą w prostej linii przez niskie wzgórza. Podróż była wyboista, lecz szybka, szczególnie że za sterami zasiadała Indeera, która miała smykałkę do pilotowania. Twi'lek zauważył ciemne, gęste kłęby dymu wznoszące się w niebo daleko przed nimi. Rycerz Jedi zdecydowała się powierzyć ster Greatstormowi, a sama wzięła veila, aby przyjrzeć się miejscu, do którego zmierzali i by na wszelki wypadek mogli zaatakować z kilku stron. Po chwili ich oczom ukazał się płonący piętrowy dom zbudowany w sercu gospodarstwa, w którym prowadzono prace wydobywcze. Greatstorm zwolnił, a następnie zatrzymał vanguarda kilkaset metrów od zabudowań w ogniu. Ani mistrz, ani padawan nie wyczuli obecności nikogo na farmie. Mimo to udali się w jej kierunku. Zettifar powiadomił Indeerę, że dotarli do działki Blythe'ów, na co ta odpowiedziała, iż znajduje się na szczycie wzniesienia pół kilometra od parceli, w razie potrzeby szybko do nich dołączy oraz da znać, gdyby ktoś pojawił się w pobliżu. Górnicy mieli zagrodę ze stadem przerażonych sytuacją staluchów. Porter Engle podszedł do nich i starał się je uspokoić. Loden zauważył zniszczony śmigacz, ciała oraz kilka droidów zestrzelonych z pomocą blastera. Przypuścił, iż rodzina starała się bronić, lecz nadaremno. Starszy Jedi zwołał pozostałych do zagrody wierzchowców. Wytłumaczył, że ze śladów wynika, iż szóstka piratów porwała cztery osoby oraz kilka zwierząt. Bell uważnie przyjrzał się domostwu, po czym dostrzegł na drzwiach trzy poszarpane linie, które wyglądały jak błyskawice. Podszedł do nich, gdy Żarka szczeknęła alarmująco. Padawan zapytał, o co chodzi, a wtedy dostrzegł zagrożenie. Były to cztery ślady wybrzuszającej się ziemii, zbliżające się do niego z niebywałą prędkością - kretominy. Zaprojektowane by podążać pod ziemią w stronę celu, a później wyprysnąć w powietrze i eksplodować metr nad gruntem, zasypując wszystko gradem odłamków i chmurą ognia. Bell od razu odsunął węglogarzycę Mocą, chcąc uchronić ją przed wybuchem, potem skoczył, dobywając jednocześnie miecza świetlnego. Gdy dwie z min wynurzyły się z ziemi, Zettifar chwycił je i cisnął tak daleko w bok, jak zdołał. Pozostałe bomby nie wystrzeliły z podłoża, gdyż zgubiły cel. Rozległ się potężny huk, a sekundę później kolejny. Były to dwie odepchnięte miny. Bell poczuł, jak oblewa go fala żaru. Zaczął spadać, kierując się prosto na jeden ze śladów kretomin tuż pod nim, po czym przebił go swoją bronią. Ostatni ładunek wyprysnął w powietrze, a padawan zareagował instynktownie i przeciął go na pół. Gdy dwie części miny opadły na ziemię, zobaczył, że obaj mistrzowie również rozprawiają się z bombami. Zarówno Loden, jak i Bell byli pod ogromnym wrażeniem szermierki emerytowanego Jedi, a Zettifar stwierdził, że nie widział podobnych wyczynów nawet ze strony Wielkiego Mistrza Yody. Wpatrzeni w Portera, nie zauważyli jednej z kretomin, która przekopała się pod ich vanguarda, a chwilę później, wybuchła rozrywając pojazd na pół oraz odpychając Greatstorma i jego ucznia z impetem na ziemię. Następnie z komunikatora dobiegł zaniepokojony głos Indeery, która prosiła o wyjaśnienie wybuchów. Loden opowiedział jej, co się stało, po czym Porter wydedukował, iż Nihilowie nie mogli wylądować statkiem bliżej domostwa ze względu na pola magnetyczne planety. Po zniszczeniu śmigaczy ukradli staluchy górników, by wrócić wierzchem. Jedi postanowili również osiodłać stworzenia i ruszyć w pościg, jednak wcześniej Greatstorm dał znać Tholothiance, aby wróciła do placówki i zabrała vectora, którego prawdopodobnie będą potrzebować podczas pościgu. Następnie mistrz poprosił Bella o pomoc w usunięciu metalowego panelu na przedzie v-kołowca, a gdy to zrobili, Loden zajrzał do środka maszyny i wyjął metalową rurę, która okazała się potężnym działem laserowym. Następnie przewiązał je sobie na ramieniu kablami. Porter polecił towarzyszom, aby wytworzyli ze staluchami specjalną więź, dzięki której miały dać z siebie wszystko i zrozumieć powagę misji. Gdy Jedi siedzieli już na grzbietach zwierząt, Zettifar wyczuł strach, ból i gniew, po czym wskazał ich źródło. Ruszyli w jego kierunku.[1]

Rodzina Blythe'ów wraz z trandoshańską Nihilką siedzieli w wózku repulsorowym, do którego były zaprzęgnięte dwa wierzchowce. Tuż obok reszta piratów jechała na trzech staluchach. Górnicy dostrzegli pościg, lecz gdy Erika Blythe się odwróciła, Nihilowie również go zauważyli. Głowa rodziny Blythe'ów, Ottoh, dał znak piątce staluchów, by się zatrzymały. Zwierzęta natychmiast posłuchały polecenia. Zahamowały gwałtownie i zrzuciły piratów z grzbietów. Chwilę później jeden z Nihilów uderzył Ottoha w głowę, pozbawiając go przytomności, a chmura Ultident Margrona zarządziła, aby Egga wraz z Relem ukryli się wśród wzgórz i zastawili pułapkę na jeźdźców. Tymczasem górnicy dostrzegli trzy jasne promienie, w których rozpoznali broń Jedi.[1]

Pościg

Porter Engle wysunął się na prowadzenie, zostawiając Bella i Lodena w tyle. Nihilowie czający się na Jedi wystrzelili z blasterów i zabili stalucha Portera. Ten wyskoczył, zanim wierzchowiec upadł na ziemię, odbijając kolejne wiązki energii. Zawołał do Greatstorma, by nie zwalniali i uratowali rodzinę, a Nihilami wśród wzgórz zajmie się sam. Zettifar ze swoim mistrzem pognali i zostawili legendarnego Jedi samego. Skoczył do jednego ze strzelców i cisnął mieczem w skałę, za którą ten się ukrył, czym pozbawił go życia. Drugi Nihil oddał jeszcze kilka strzałów, lecz później postanowił się wycofać, a mistrz Engle nakrył go na próbie zmuszenia stalucha do jazdy. Gdy pirat go zauważył wystrzelił z blastera, a jego wiązka powróciła do niego chwilę później i trafiła go w głowę. Porter zbyt późno zdał sobie sprawę z tego, że Nihil miał mózg w innej części ciała. Gdy pirat zamierzał ponownie wystrzelić, Jedi był świadom swej nadchodzącej śmierci. Z pomocą przybyła mu jednak Żarka, która płomieniami z paszczy usmażyła gangstera. Następnie Ikkrukki wsiadł na stalucha i wraz z węglogarzycą udali się na ratunek rodzinie.[1]

Loden i Bell doganiali Nihilów, kierujących się w stronę zaparkowanych statków, które było już widać w oddali. Jedi byli świadomi tego, że mogli nie dogonić piratów, nim ci dotrą do swych pojazdów kosmicznych. Greatstorm chwycił rurę, którą miał na ramieniu, i zasilił ją kryształem kyber, przykładając miecz do płaskiej płytki. Do Bella dotarło wtedy, co jego mistrz zabrał z pojazdu: potężne działo laserowe, broń przeciwlotniczą vanguarda. Loden wypalił i z rury wystrzelił promień złocistej energii. Staluch Bella przestraszył się dźwięku broni, przez co padawan z wielkim trudem nad nim zapanował. Ominęło go przez to całe widowisko – okazało się, że jeden ze statków piratów został przepołowiony. Zettifar był pod wrażeniem. Zawołał, by zestrzelił też drugi statek, lecz Loden nie mógł tego zrobić. Nihilowie ustawili na linii ognia wózek repulsorowy z rodziną osadników. Twi'lek rzucił działo na ziemię i zostawił je daleko w tyle. Cała sytuacja zaczynała przytłaczać młodego padawana, który nie wiedział, co mogli jeszcze zrobić. Chwilę później usłyszeli strzał, a potem z wózka wyleciało ciało. To była matka. Bell wyczuł, że wciąż żyje, a na potwierdzenie tych słów dostrzegli, jak Erika podniosła rękę. Jedi zatrzymali się i zsiedli ze staluchów. Miała ranę postrzałową w boku, lecz ta nie wydawała się śmiertelna. Matka słabym głosem poprosiła wojowników, by pomogli jej rodzinie. Loden zapewnił ją, że tak się stanie. Nagle usłyszeli odgłos aktywowanych silników, a chwilę później pojazd piratów wzniósł się w powietrze i zawrócił, kierując się wprost na nich. Greatstorm i Zettifar wyciągnęli miecze świetlne i przygotowali się do obrony Eriki przed ostrzałem. Bell był przerażony faktem, że mieli się bronić przed ostrzałem wielkiego statku, a tymczasem Loden wyskoczył w powietrze i z okrzykiem bojowym odbił wszystkie pociski. Ten wyczyn był bardzo męczący i gdy Twi'lek opadł na ziemię zdyszany, przyznał, iż nie da rady tego powtórzyć. Bell wziął to na siebie. Szykował się do powtórzenia manewru mistrza, patrząc jak statek nawraca. Nagle dostrzegł dwa vectory, które otworzyły ogień do maszyny Nihilów. Okazało się, że Indeera sterowała dwoma pojazdami na raz z pomocą Mocy. Padawan przyglądał się manewrom Stokes, które uznał za spektakularne. Piraci skierowali swój statek ku niebu. Cały czas przyspieszali, zostawiając za sobą smugę dymu. Tymczasem dwa vectory (w tym Nova) zaparkowały w pobliżu dwójki Jedi i Eriki. Indeera wyszła ze statku i zawołała, że jeszcze mają szansę dogonić porywaczy. Loden polecił Bellowi udać się na staluchach do placówki i zaopiekować się postrzeloną kobietą. Padawan miał zamiar zaakceptować wolę mistrza, chociaż był zdania, że jego pomoc przyda się gdzie indziej. Niespodziewanie usłyszeli Portera, który z Żarką u boku klęczał przy Erice. Według niego jej rana była poważna i to on musiał ją zabrać do placówki, by udzielić pomocy medycznej, w czym Bell nie był tak doświadczony. Greatstorm zgodził się i wraz z Zettifarem bez zwłoki wsiedli do Novy.[1]

Nad Elphroną

Jedi ścigali Nihilów przez pewną odległość, posyłając ku nim strzały ostrzegawcze, lecz niedługo później Ultident zdecydowała się wyrzucić za burtę Bailen Blythe. Miała nadzieję, że obrońcy światła ją uratują, co da im szanse na ucieczkę. Loden powiedział Bellowi, iż wierzy, że uratuje to dziecko, a on sam zajmie się ocaleniem reszty. Osłona kabiny statku się uniosła i chwilę później Bell odpiął uprząż bezpieczeństwa i skoczył. Odsunął wszystkie myśli i poszukał w Mocy maleńkiego punktu światła - dziewczynki, którą musiał ocalić. Obrócił się głową w dół, przybrał bardziej aerodynamiczną pozycję i zaczął przyspieszać. Sięgnął po Moc, by pchała go jeszcze bardziej ku ziemi. Gdy był dość blisko, przyciągnął Bailen Mocą i otoczył ramionami. Dziewczynka zaczęła się wyrywać w odruchowym proteście. Osłonił ich głowy połą tuniki, by choć trochę uchronić ich przed wiatrem, a następnie spojrzał na dziewczynkę. Nigdy wcześniej nie widział nikogo bardziej przerażonego. Uspokoiła się jednak, gdy Bell pokazał jej symbol Jedi na swojej piersi i powiedział, że nie jest sama. Nakrył uszy dziecka dłońmi, aby ochronić przed wiatrem, i poprosił, by zamknęła oczy. Spojrzał w dół w poszukiwaniu miejsca na w miarę miękkie lądowanie, lecz nie znalazł niczego takiego. Ze wszystkich stron rozciągał się surowy krajobraz dzikiej Elphrony. Padawan przez chwilę miał nadzieję, że może Porter Engle przyszedł by mu z pomocą, lecz Ikkrukki był daleko stąd i musiał ocalić Erikę. Bell otworzył się na Moc, a następnie się odprężył. Wtedy zrozumiał, dlaczego wcześniej nie wychodziło mu ratowanie samego siebie od upadków. W byciu Jedi chodziło o ratowanie innych. Ryk wiatru cichł, tak że mógł usłyszeć głos Bailen, która powtarzała kilka słów, raz za razem. W końcu zapanowała kompletna cisza, a gdy padawan otworzył oczy, zobaczył, że opadają niczym liść dziesięć metrów nad ziemią, aby wreszcie wylądować miękko na powierzchni. Wtedy zrozumiał, co powtarzała dziewczynka: „Nie jestem sama”. Jedi usiadł, a mała wtuliła się w niego. Bell spytał ją, jak ma na imię, a gdy dziewczynka przedstawiła się jako Bailen, w skrócie Bee, padawan stwierdził, że ich imiona brzmią podobnie. Zapewnił ją, iż wszyscy są bezpieczni. Dziewczynka spojrzała na chłopaka z powątpiewaniem, po czym wybuchnęła płaczem. Padawan trzymał ją w ramionach, a następnie spojrzał w niebo w poszukiwaniu vectorów i statku Nihilów. Nie było po nich ani śladu.[1]

Kosmiczne starcie
Wiedziałem, że sobie poradzisz, młody! Jeśli o mnie chodzi, nic, co zdołałaby wymyślić Rada w ramach twoich prób, nie pobije tego, czego właśnie dokonałeś. Zamierzam zgłosić cię do pasowania na rycerza Jedi, jak tylko to wszystko się skończy.
— Loden do Bella, gdy chłopak uratował dziewczynkę.[1]

Tymczasem Greatstorm i Stokes wlecieli vectorami w próżnię, cały czas zmniejszając dystans dzielący ich od statku Nihilów. Loden skontaktował się z Bellem przez komunikator i natychmiast został poinformowany o udanym ocaleniu dziewczynki. Twi'lek obwieścił, że jest bardzo dumny z chłopaka i zamierza go zgłosić do pasowania na rycerza Jedi, gdy już ocalą pozostałych Blythe'ów. Bell nie mógł w to uwierzyć, więc Loden na potwierdzenie swoich słów zapytał Indeerę, czy wszystko słyszała. Ta odpowiedziała, że głośno i wyraźnie, co oznaczało, iż pasowanie Zettifara na rycerza jest postanowione. Następnie Greatstorm powiedział Bellowi, aby udał się z Bee do placówki Jedi, gdzie przebywała jej matka z Porterem Engle'em, oraz że nie jest już mistrzem Bella, a on jest rycerzem. Ten odpowiedział, iż dopóki Rada Jedi tego nie zatwierdzi, nadal jest padawanem i chce, by Greatstorm był obecny na jego pasowaniu. Po tej wymianie zdań Twi'lek wzbił się bardzo blisko nad statek Nihilów i przekonał pilotkę z pomocą dotyku umysłu, aby zmniejszyła prędkość i otworzyła właz zewnętrznej śluzy powietrznej. Wtedy Indeera dostała się na pokład i podjęła Ronna Blythe. Nagle dookoła pojawiło się całe mnóstwo nihilskich pojazdów, które otworzyły ogień. Loden osłaniał Tholothiankę, a następnie wyskoczył z kokpitu i odnalazł Ottoha. W kadłub uderzyła torpeda wpuszczając do środka dym, który obezwładnił górnika i Jedi. Na pokład wdarli się Nihilowie i zabrali mężczyzn na okręt flagowy Nawałnicy Lourny Dee. Niedługo później Ottoh i Loden wylądowali na pokładzie Gaze Electric, okrętu flagowego Marchiona Ro, który zabił Blythe'a mieczem świetlnym Jedi. Następnie Twi'lek został przeniesiony do celi, gdzie próbował użyć Mocy, by powstrzymać Marchiona i uciec, lecz był na to zbyt słaby.[1]

Otwarcie Latarni Gwiezdny Blask

Niedługo potem Bell Zettifar pojawił się na uroczystym otwarciu Latarni Gwiezdny Blask wraz z Żarką, Indeerą Stokes oraz Porterem Engle'em. Chłopak czuł się zagubiony, nie rozumiał co się stało i jak to możliwe, że nie ma z nim jego mistrza. Indeera wzięła go jako padawana, do czasu poczynienia oficjalnych ustaleń. Tholothianka sądziła, że Loden Greatstorm nie żył, lecz Bell był innego zdania. Mógł wtedy złożyć przysięgi i stać się rycerzem Jedi, ale czuł, że nie jest gotowy. Żarka dreptała obok padawana, dodając mu otuchy, a Porter i Indeera nadal analizowali wydarzenia, które miały miejsce na Elphronie. Rodzina Blythe'ów również została zaproszona na otwarcie Gwiezdnego Blasku, lecz nie pojawiła się i zamiast tego udała się do krewnych na Alderaanie. Wszyscy obecni na Latarni zgromadzili się w wielkiej sali i skupili wzrok na kanclerz Linie Soh, która zabrała głos z podium. Następnie Latarnia Gwiezdny Blask została uruchomiona.[1]

Stocznie Cyclora

Bo Jedi mogą kochać, Bell. Nie jesteśmy droidami - i nie możemy się zachowywać jak one. Jesteśmy żywymi istotami, obdarzonymi Mocą - i wszystkim, co ona ze sobą niesie: czujemy radość, przywiązanie i - tak, również żal.
— Indeera do Bella w stoczniach Cyclora.[2]

W roku 231 BBY Bell Zettifar wraz z Indeerą Stokes byli obecni w stoczniach na orbicie Cyclora. Ich zadaniami były zgromadzenie informacji potrzebnych do raportów dla Rady Jedi oraz dopilnowanie, by statek znany jako Innovator dotarł na czas na planetę Valo, gdzie miał być jednym z eksponatów prezentowanych podczas Festiwalu Republiki. U boku Bella, który stał na platformie obserwacyjnej hangaru i przyglądał się przeprowadzającym ostatnie procedury kontrolne Cyclorianom, siedziała Żarka. Chłopak wysłuchiwał zapewnień o niezwykłości Innovatora od Vama Targesa, projektanta jednostki. Bell był pod ogromnym wrażeniem statku oraz geniuszu Cyclorian - istot, które zbudowały go od podstaw. Ich entuzjazm do pracy wyraźnie poprawiał nastrój Zettifara, który nadal nie pogodził się ze zniknięciem Lodena Greatstorma. Gdy zjawiła się Indeera Stokes rozmawiali o Innovatorze oraz nadchodzącym Festiwalu Republiki. Bell wyraził podekscytowanie spotkaniem z Jedi, których poznał po Wielkiej Katastrofie. Indeera wspomniała Lodena, twierdząc, że byłby zachwycony statkiem i Cyclorianami. Powiedziała, że Loden pochwaliłby go za wypolerowaną klamrę pasa i poleciłby, aby więcej ćwiczył beczkę vectorem, na co Bell uśmiechnął się szeroko. Tholothianka dodała też, iż przypomniałby mu w jaki sposób Jedi mierzą się ze śmiercią ważnych dla nich osób i nie powinni pozwalać, by rządziły nimi emocje, a w końcu porzucić ból. Gdy Indeera oznajmiła, że Loden będzie z nim na zawsze poprzez Moc, Bellowi napłynęły do oczu łzy. Dziwnie było z tym, że została jego mentorką. Szanował ją lecz wiedział, że nikt nie zdoła zastąpić Twi'leka. Następnie z Tholothianką skontaktował się mistrz Stellan Gios, który chciał się upewnić, że wszystko idzie zgodnie z planem. Bell oznajmił, że Innovator będzie gotowy przed czasem. Stellan stwierdził, że nie może się doczekać, aż pozna padawana, po czym zamienił kilka żartobliwych zdań z Indeerą. Gdy połączenie dobiegło końca Jedi poczuli zakłócenie w Mocy. Natychmiast skierowali się w stronę Innovatora.[2]

Chwilę później pojawili się w hangarze jednostki, gdzie przebywał aqualishański Vam Targes. Jedi oznajmili mu, że wyczuli kłopoty. Ten polecił wykonać skan diagnostyczny statku, a Bell zanurzył się w Moc i odkrył, że zagrożenie nie dotyczyło Innovatora, tylko pochodziło z zewnątrz. Nagle rozległo się wycie syren alarmowych. Okazało się, że tuż przy stoczni z nadprzestrzeni wyskoczył statek. Wyglądał na frachtowiec, ale najeżony różnego rodzaju bronią. Na dziobie znajdowały się trzy błyskawice - symbol Nihilów. Indeera poleciła Targesowi, by poderwał wszystkie skywingi, gdy wraz z Bellem biegli do turbwindy.[2]

Obrona stoczni
Ostrożnie, padawanie. Nie napawaj się zabiciem wroga. To prosta ścieżka na ciemną stronę.
— Indeera do Bella podczas starcia o stocznie Cyclora.[2]

Statek Nihilów blokował łączność oraz rozpoczął ostrzał stoczni i wysłał myśliwce, gdy Bell znalazł się w vectorze. Padawan nie nadał nowemu vectorowi nazwy, gdyż doszedł do wniosku, że nauki Jedi nie bez powodu potępiały przywiązywanie się - to tylko przeszkadzało. Wyleciał z hangaru z Żarką na siedzeniu drugiego pilota i już po chwili zniszczył pierwszy myśliwiec. Bell uśmiechnął się zadowolony ze swoich starań. Indeera ostrzegła go, że napawanie się zabiciem wroga jest prostą ścieżką na ciemną stronę. Bell zgodził się z nią i przyznał przed sobą, że jego radość ze zgładzenia Nihila płynęła z gniewu i żalu. Jeden z myśliwców siedział Zettifarowi na ogonie, lecz chłopak bezustannie robił uniki. Chwilę później nihilska maszyna stanęła w płomieniach dzięki pilotowi sił obronnych stoczni, który siedział w skyhawku. Cyclorian zaproponował, by Jedi zajęli się frachtowcem Nihilów, podczas gdy jego pobratymcy rozprawią się z myśliwcami. Padawan pomyślał, że piraci popełnili wielki błąd atakując siedzibę jednych z najświetniejszych budowniczych okrętów, po czym zgodził się na propozycję. Następnie wspólnie z Indeerą pomknęli ku chmurostatkowi. Bell starał się pamiętać o pierwszej lekcji Lodena, kiedy polecił mu, by zdał się na Moc. Statek był poza zasięgiem Zettifara, lecz nie na długo. Mimo przestrogi Indeery padawan nie mógł zaprzeczyć, że gdzieś w głębi pragnął zemścić się na Nihilach za śmierć mistrza. Powtarzał zasady kodeksu Jedi, co niosło mu pokrzepienie i pozwalało się skupić na chwili obecnej. W tym czasie Nihilowie wysłali pełną formacje droidów demontażowych, które zmierzały w jego stronę. Bell zwiększył obroty silnika, szukając luk w zwartym szyku dronów. Gdy mu się to nie udało sięgnął Mocą i odniósł sukces. Parł na przód, wwiercając się vectorem w ścienę droidów demontażowych. Obracające się skrzydła myśliwca roztrącały drony na boku, zanim zdołały dobrać się do kadłuba. Padawan użył Mocy by utrzymać Żarkę w miejscu i uchronić przed obijaniem się o ściany. Cieszył się, że z nim była, potrzebował jej towarzystwa. Vector wynurzył się z roju droidów i Bell wyrównał lot. Wtedy przez dziób myśliwca przebił się harpun.[2]

Frachtowiec Nihilów

Harpun przyszpilił Bella do fotela, a z brzucha chłopaka sterczał metalowy pręt. Słyszał jedynie hałas. W miejscu utrzymywały go grube zadziory, które tkwiły w jego trzewiach. Harpun nie uszczelnił w pełni dziury w poszyciu. Bellowi rozmazywał obraz przed oczami, lecz widział wyraźne pęknięcia wystawiające wnętrze kokpitu na oddziaływanie próżni. Powtarzał raz za razem „Nie ma bólu” by się uspokoić. Jego vector leciał wprost na nihilski chmurostatek. Wątpił by ich zderzenie wyrządziłoby bardzo poważne uszkodzenia frachtowca, ale zniszczenie myśliwca było pewne. Aby temu zapobiec posłużył się Mocą, gdyż nie był w stanie ruszać rękami, i uruchomił ciąg wsteczny, a statek w końcu się zatrzymał. Zettifar nie był w stanie pilotować vectora jedynie Mocą. Był wyczerpany i za bardzo cierpiał. Nagle statkiem szarpnęło i znowu zaczął się poruszać. Bella przeszyła fala bólu i rozległ się głos Indeery, która powiedziała, że jego myśliwiec jest ściągany przez Nihilowów na pokład frachtowca. Przed oczyma błysnęła mu wizja pokazująca piratów chełpiących się schwytaniem Jedi. Zważywszy na jego stan wizja nie musiała być prawdziwa, prawdopodobnie poprostu majaczył. Był jednak pewny, że w kokpicie nadal było powietrze, więc ktoś musiał uszczelnić dziurę. Indeera powiedziała, że zatkała ją odłamkiem. Padawan wyczuł, że kosztowało ją to sporo wysiłku. Tholothianka walczyła nadal z droidami demontażowymi. Spytała Bella czy nie jest w stanie przestrzelić liny. Ten spróbował dosięgnąć do kontrolek myśliwca, ale każdy najmniejszy ruch sprawiał ból. Nie dał rady. Czuł, że potrzebuje jedynie snu, a wszystko cichło, gdy nagle oprzytomniał dzięki szczekaniu Żarki. Użył Mocy by złagodzić ból i wystrzelił z działek vectora. Pociski trafiły cel, jednak lina zostawała nie tknięta. Bell wątpił, czy kabel wytrzyma ostrzał dwóch vectorów, więc wywołał Indeerę, prosząc o pomoc. Odpowiedź nie nadeszła. Chłopakowi opadała głowa i nie słyszał nic poza dzwonieniem w uszach. Wtedy rozległo się szczekanie Żarki, które ponownie go rozbudziło. Droidy demontażowe przecinały się przez poszycie myśliwca Indeery, która wykonywała skomplikowane manewry i jednocześnie uszczelniała dziurę w kokpicie vectora Bella. Do ataku cały czas dołączały kolejne drony. Padawan chwycił harpun, skupiając się na jego wibracjach. Podążył za nimi myślą - poza kadłub, aż do okrętu wroga. Widział jak lina owija się wokół szpuli. Zwizualizował sobie ściany statku, kable, łącza zasilania połączone z rdzeniem zasilającym. Bell skupił się na jego zapłonie i wcisnął spust. Chwilę później statek Nihilów eksplodował w kuli ognia. Zettifar miał wrażenie, że słyszy wrzaski istnień, których życie właśnie zakończył. To było brzemię Jedi - nie ważne jak bardzo usprawiedliwione było to działanie, każdy uciszony głos miał zostać z nim do końca życia. W jego vectora uderzyły szczątki, wprowadzając go w ruch wirowy. Następnie dostrzegł myśliwiec Indeery oblepiony droidami demontażowymi, a przed sobą linę przerwaną w skutek wybuchu. Trącił kabel Mocą, który zepchnął droidy z kadłuba statku Tholothianki. Gdy jego vector spadał, kierując się wprost na hangar Innovatora zamknął oczy. Pochwalił Żarkę za rozbudzanie go szczekaniem, po czym stracił przytomność.[2]

Umiejętności

Bell Zettifar był wyszkolony w używaniu Mocy przez Lodena Greatstorma, którego filozofia jako nauczyciela mówiła, iż jeśli Bell był do czegoś zdolny, to nawet gdyby Twi'lek mógł to zrobić dużo szybciej i sprawniej, ostatecznie właśnie Zettifar musiał wykonać zadanie. Loden każdego dnia zmuszał Bella, by dawał z siebie wszystko, przez co padawan nie miał zbyt wiele czasu dla siebie, jednak dzięki wymaganiom mistrza Zettifar bardzo szybko czynił postępy. Mimo to nie był bardzo doświadczony i gdy coś szło nie tak podczas misji Bell czuł się przytłoczony, przez co tracił zdolność do jasnego myślenia i planowania. Postrzegał Moc jako płomienie ognia.

Bell Zettifar poznał wiele technik Mocy, a należały do nich:

  • Telekineza - podstawowa i najpowszechniejsza ze wszystkich znanych umiejętności związanych z Mocą. Bell używał jej głównie do przyciągania i odpychania od siebie różnych istot i przedmiotów. Podczas Wielkiej Katastrofy pomógł w skierowaniu na nowy kurs zbiornika z tibanną, który leciał w kierunku gwiazdy, a później przyciągnął do siebie spadającą Bailen Blythe na Elphronie.[1]
  • Wyczuwanie w Mocy - technika, którą Bell potrafił wykorzystać do wyczuwania życia jako jasnych punktów światła, emocji istot żywych i skupisk Mocy oraz określania ich położenia. Umiejętność pozwalała również zrekompensować brak zmysłu wzroku. W ten sposób odnalazł konflikt na Hetzal Prime podczas Wielkiej Katastrofy.[1]
  • Kontrolowane opadanie - technika, polegająca na wykorzystaniu prądów powietrznych do spowolnienia spadania oraz użyciu Mocy, by odepchnąć się od ziemi. Połączenie tych dwóch elementów pozwalało spowolnić pęd upadku na tyle, by móc bezpiecznie wylądować na powierzchni. Bell bez trudu wykonywał ten manewr w świątyni, gdy spadał z mniejszych wysokości na platformę repulsorową, która chroniła przed poważnymi obrażeniami, lecz spadając z urwiska na Elphronie oraz z pokładu Novy na Hetzal Prime nie potrafił się dostatecznie skoncentrować i poskromić strachu. Zdołał opanować technikę, gdy przyszło mu ratować Bailen Blythe, która została wyrzucona przez Nihilów z pokładu statku kosmicznego.[1]
  • Pchnięcie Mocą - umiejętność, która pozwalała na uderzenie i odepchnięcie przeciwnika lub dowolnego przedmiotu Mocą. Bell użył jej, aby odepchnąć kretominy w gospodarstwie rodziny Blythe'ów.[1]
  • Skok Mocy - umiejętność, która pozwalała wybić się na wysokość zdecydowanie większą niż pozwalały na to fizyczne umiejętności oraz wykonać w powietrzu salto zwiększające pokonywany dystans. Bell Zettifar bardzo dobrze opanował tą umiejętność i wykorzystywał ją w wielu misjach, między innymi na Hetzal Prime i Elphronie.[1]
  • Więź ze zwierzętami - umiejętność, która polegała na nawiązywaniu porozumień i przyjaźni z różnymi zwierzętami celem uzyskania od nich wsparcia albo załagodzenia ich gniewu, czy strachu. Bell był zmuszony nawiązać więź ze staluchami, aby móc udać się w dalszą pogoń za Nihilami. Musiał nakłonić zwierzęta, by dały z siebie wszystko i zrozumiały powagę misji.[1]
  • Medytacja - stan umysłu, podczas którego Bell mógł nawiązać bardziej bezpośredni kontakt z Mocą. Podstawą medytacji Jedi było skupienie się na własnych emocjach i uczuciach. Jedi od początku swojego szkolenia poznawali Moc poprzez medytację. Po porwaniu Lodena Greatstorma przez Nihilów kontakt Bella z Mocą bardzo się skomplikował. Zettifar miał problem ze skupieniem oraz oczyszczeniem umysłu, co uniemożliwiało połączenie z Mocą podczas medytacji.[2]

Bell Zettifar miał braki w wielu dziedzinach szkolenia Jedi, lecz walka mieczem świetlnym od początku przychodziła mu z łatwością. Potrafił odbijać laserowe pociski i walczyć wręcz, czego nauczył się dzięki Lodenowi Greatstormowi. Podczas ataku najemników na tłum uchodźców na Hetzal Prime bez trudu odbijał wszystkie blasterowe strzały, które kierował w niebo, z dala od tłumu, ale i w stronę przeciwników. Nie był jednak na tyle doświadczony, by przewidzieć wszystkie posunięcia wrogów i kiedy strażnicy rezydencji Ranoraków niespodziewanie wystrzelili w Jedi Bell zginąłby, gdyby nie Greatstorm. Zettifar potrafił działać, gdy znał zagrożenie, więc kiedy mistrz poprosił Bella, by go osłaniał, padawan świetnie wypełnił zadanie nie pozwalając żadnemu strzałowi przedrzeć się przez jego obronę. Używając Mocy i walcząc mieczem świetlnym Zettifar często działał odruchowo. Na Elphronie podczas starcia z kretominami instynktownie część z nich odepchnął, a część przeciął bronią Jedi. Podczas pościgu za Nihilami Bell był zmuszony powtórzyć manewr mistrza, który odbił wszystkie pociski, by obronić Erikę Blythe oraz Greatstorma przed ostrzałem statku. Padawan bał się i czuł, że nie da rady tego zrobić, lecz mimo to zamierzał dać z siebie wszystko. Z pomocą przybyła mu jednak Indeera Stokes na pokładzie vectora, ostrzeliwując statek piratów.[1]

Przypisy

Źródła